, ,

Aeon’s End: Wieczna Wojna

Jak najprościej mnie kupić oraz zniechęcić? Wystarczy, że gra będzie deckbuilderem (budowanie talii), to już jestem w 90% kupiony. Lubię tego typu gry, sprawiają mi radochę w każdej formie tego gatunku. W skrócie, karcioszki, to jest to. A najłatwiej mnie zniechęcić masą dodatków lub z komputerowego sloganu biorąc – DLC (Downloadable Content). Nie cierpię wręcz, jak gra jest okrojona i nie posiada całej zawartości – tak, patrzę na ciebie, ĘĄ. Dlaczego więc się zainteresowałem Aeon’s End: Wieczna Wojna od Portal Games? A tego musicie przekonać się sami, zapraszam do recenzji.

Kooperacja magów w obronie miasta

Aeon’s End: Wieczna Wojna to samodzielny dodatek do gry Aeon’s End. Przeznaczony jest od 1 do 4 osób, a czas rozgrywki, jaki podaje wydawca gry, wynosi 60 minut. Gra mechaniką prezentuje gatunek deck builderu bez tasowania talii. Oznacza to tyle, że karty, które zostały zagrane, układane są w odpowiedniej kolejności zagrania lub ich pozyskania. Prócz tego tytuł ten jest grą kooperacyjną, więc albo wszyscy razem wygrywamy, albo przegrywamy. Aby zwyciężyć, należy zwyciężyć wroga – Nemezis, który zagraża miastu Gravehold. Pokonać przeciwnika można na dwa sposoby. Pierwszym jest standardowy, profilaktyczny łomot. Nie jest to łatwe zadanie, ponieważ np. Nemezis z samouczka, Mroczny Tytan, ma tylko 70 punktów życia. Drugim sposobem jest przeżycie bohaterów oraz miasta aż do końca talii Nemezis. W owej talii znajdują się przykre zdarzenia, ataki oraz sługusy, czyli potwory, które będą nas, oraz miasto, dodatkowo atakować. Porażka w Aeon’s Endzie jest już natomiast dużo łatwiejsza. Przegrać można poprzez pokonanie wszystkich bohaterów lub zniszczenie miasta, lub kiedy wyczerpią się żetony Nemezis (np. u Mrocznego Tytana).

Wybory, wszędzie wybory!

Fani Aeon’s End wiedzą, że już przy samym przygotowaniu gry następuje faza… decyzji. A jakże. Nie tylko wybieramy Nemezis, czyli głównego złego, którego będziemy musieli pokonać, ale też postacie i bohaterów, którymi będziemy grać. Żeby tego było mało (a uwierzcie mi, że już na wyborze bohaterów może być problem), to musimy przygotować sklep. Składający się z 9 talii. Każda talia to kopia jednej i tej samej karty. Po wybraniu Nemezis, bohaterów oraz utworzenia „sklepu” jesteśmy już prawie gotowi, aby rozpocząć rozgrywkę. Ostatnią rzeczą, jaka nam zostaje, to ustawienie punktów życia dla miasta oraz Nemezis. Możemy zaczynać!

Wieczna Wojna

Wyżej wspomniałem, że Aeon’s End: Wieczna Wojna to samodzielny dodatek do podstawowej wersji gry Aeon’s End. Co to więc oznacza w praktyce? Oznacza to, że osoby, które zakupią ten tytuł, nie będą musiały dokupywać podstawowej wersji gry. Nic mniej, nic więcej. Można więc powiedzieć, że jest to samodzielny tytuł z jednym wyjątkiem – można go łączyć z podstawową wersją gry. W dodatku znajdziemy (prócz podstawowych rzeczy niezbędnych do gry jak żetony życia, ładunku itp.) następujące nowości:

  • 86 kart nowych Klejnotów, dzięki którym możemy pozyskiwać eter, czyli walutę, za którą będzie można wykupywać nowe czary.
  • Skoro o czarach mowa jest ich aż 88. Wśród nich znajdziemy czary, jak Ognisty Szturm, który zadaje dodatkowe obrażenia za każde przygotowane takie zaklęcie czy Poszarpaną Błyskawicę, która pozwala wzmocnić bramę dowolnego gracza, a to nie wszystko! Z dostępnych kart można złożyć (i mieć jeszcze zapas) talie „Wyniszczenia” oraz „Zagraj to jeszcze raz” proponowaną przez instrukcję gry.
  • Do tego jest jeszcze 8 nowych bohaterów wraz z nową mechaniką stosowaną przez Maginię Quilius – czyli system trofeów (wraz z 8 żetonami).
  • Oprócz tego 30 kart Artefaktów – dzięki którym „odchudzimy” naszą talię lub uleczymy miasto.
  • 27 kart Modyfikatorów, dzięki którym można losowo wybrać 9 kart „sklepu”.
  • 8 Bram Runicznych, które umożliwiają podmienić bramy I i II poziomu przez Maginię Dezmodię.
  • 4 arkusze Nemezis wraz z 70 kartami używanych do walki przeciw graczom oraz 15 żetonów Nemezis.

Pozostałe nieopisane rzeczy nie różnią się od podstawowej wersji i są niezbędne do zwykłej rozgrywki.

Jak widzicie, jest tego dość sporo i jako „samodzielna” gra wygląda całkiem imponująco. To samo tyczy się jako „dodatek”, który znacząco rozbudowuje podstawową wersję gry.

Dobra gra dla doborowego towarzystwa

Aeon’s End: Wieczna Wojna to bardzo dobra gra cierpiąca na bardzo sztuczną wadę. Z racji, że piekielnie trudno jest wygrać, uważam, że nie powinno się w nią grać z przypadkowymi ludźmi. Moja opinia wynika z tego, że swoje dwie pierwsze rozgrywki rozegrałem z osobami, których nie znam. Nie wiedziałem, jaki mają styl grania, na ile są obeznani z grami planszowymi oraz to, jaką strategię zazwyczaj podejmują. Dlatego też pierwsza rozgrywka wyglądała tak, że każdy z graczy (włączając w to również mnie) budował swoją talię “bo tak”. Nie tworzyliśmy najbardziej optymalnych zagrań, nie podzieliliśmy się rolami – każdy grał, jak chciał. Druga rozgrywka nie była dużo lepsza. Bardzo szybko wyłonił się w grupie gracz „alfa”, gdzie w przypadku innych gier typu Eldritch Horror, Zombicide by to nie przeszkadzało, tak tutaj narzucanie każdemu jak ma grać, jest wręcz irytujące. Tym bardziej że osoby, z którymi grałem, nie były aż tak bardzo zaprawieni w grach planszowych i wręcz podporządkowały się “alfie”.

Po tych dwóch nieudanych rozgrywkach, w myśli zasady “do trzech razy sztuka”, do zabawy zaprosiłem kogoś, kogo znam najlepiej. A osoby, które czytają moje teksty, na pewno już się domyślają, kto to był. Kiedy grałem z Anią, to Aeon’s zyskał sporo w moich oczach. Ciągła komunikacja, pomaganie sobie nawzajem, dogadywanie się. Po prostu działało to wszystko tak, jak należy. Powiem więcej, nawet frustracja po przegranej była dużo większa, niż w przypadku wcześniejszych rozgrywek. A to nie wszystko! Wspólne granie tak się nam spodobało, że jeszcze po tym rozegraliśmy kilka partii i będziemy jeszcze męczyć produkt Portalu, żeby zemścić się na naszym Nemezis oraz pokonać resztę.

Czarujący tytuł

Podsumowując moje wcześniejsze wywody i dodając nowe, Wieczna Wojna to bardzo solidny tytuł, nawet dla osób, które nie miały styczności z „podstawką”. Tym bardziej że jeśli tak jak ja lubicie deckbuildery, to jest to tym bardziej tytuł dla was. Zaletą jak zawsze jest dla mnie tryb solo, który jeszcze będę chciał przetestować i sprawdzić, kto komu dokopie (no zapewne Nemezis mi, ale kto tam wie).

Jeśli chodzi o zalety samego tytułu, to muszę przyznać, że największą jest niezależność od poprzednich części i jego zawartość. Grę można kupić już za 115 zł, co według mnie jest bardzo dobrą kwotą w stosunku ceny do zawartości (i jakości również). Brak jakiejkolwiek zmyślnej wypraski, tylko zwyczajna tekturowa przedzielona na pół sprawia, że komponenty latają w środku, ale jakoś to nie przeszkadza, jeśli odpowiednio poupycha się to w woreczki. W skrócie jest tego dużo i dobrej jakości. Ode mnie plus.

Jeśli chodzi o minusy gry, to za specjalnie ich nie wyłapałem. Można by narzekać na poziom trudności przy pierwszych rozgrywkach, ale głównie to wynika z nieumiejętnej gry (w sensie doboru kart), niż już z samego grania. Na siłę można się jeszcze czepić niewystarczającej ilości kart podstawowych, żeby przygotować sobie wcześniej talie postaci. Uważam, że to jedyna wada, która mnie osobiście dotknęła, bo wiem, jak to może usprawnić przygotowywanie rozgrywki. Dodanie może z 10-20 kart podstawowy nie zwiększyłoby dużo kosztów, a mi ułatwiłoby życie.

Co więcej mogę powiedzieć? Gra jest po prostu dobra. Patrząc obiektywnie na moje wcześniejsze doświadczenia i te późniejsze, nie mogę się niczego czepić. Dodatek, który jest pełną wersją, dosyć trudną grą(a przypominam, że jestem fanem Dark Souls), a przy świetnie zgranym towarzystwie można naprawdę mieć sporo radochy broniąc Gravehold.

Gravehold broniliśmy dzięki…

Portal Games za udostępnienie tego tytułu do recenzji. Naprawdę świetnie się bawiłem, grając w Aeon’s End i oby więcej takich samodzielnych dodatków!

Plusy:

  • Samodzielny dodatek;
  • Nowe mechaniki odświeżające rozgrywkę;
  • Świetna oprawa graficzna;
  • Mała liczba powtórzonej zawartości z podstawki;
  • Wygranie rozgrywki sprawia bardzo dużo satysfakcji.

Minusy:

  • Bez dobrej współpracy i dogadywania się gra bardziej irytuje, niż daje frajdę;
  • Wypraska mogłaby być lepszej jakości.

Więcej na: boardgamegeek.comPortal Games

Grę kupicie tutaj:

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments