7 cudów świata - budujemy potęgę cywilizacyjną - recenzja #80


Wydawnictwo: Rebel
Autor: Antoine Bauza
Ilustracje: Miguel Coimbra
Liczba graczy: 2-7
Wiek: 10+
Rok wydania: 2015
Czas rozgrywki: 30 minut

Jednym z moich ulubionych przedmiotów w liceum plastycznym była historia sztuki. Uwielbiałam poznawanie i rozkładanie na czynniki pierwsze dzieł sztuki wytworzonych przez człowieka, poznawanie epok pod względem trendów w sztuce, ich zmian i wpływu na kulturę. Jest to temat dla mnie fascynujący. Sztuka starożytna była jednym z moich koników przez pewien czas, więc 7 cudów świata znane mi było, ale od strony historycznej. Grę udało mi się poznać dopiero niedawno.
Pudełko i co w środku
Okładka mnie nie zainteresowała na pierwszy rzut oka. Ciemne barwy, mało interesująca grafika jakoś do mnie nie przemówiły. Jednak po bliższym przyjrzeniu się zaczęłam dostrzegać niuanse, które zyskują dopiero po bliższym poznaniu. Piękne budynki, rzeźby, krajobrazy.
A pudełko zawiera sporo komponentów, są one bardzo porządne, estetyczne i bardzo spójne stylistycznie. Co ciekawe nie ma tu żadnych surowców! Jest tylko waluta oraz żetony punktacji zwycięstw w wojnach. Surowce mamy zaznaczone na kartach i na planszetkach, dzięki czemu wygodnie można nimi dysponować i nic nam nie zginie. Ważne jest to także dlatego, że szybko przygotujemy grę do rozgrywki.




Grafiki
Jak już wspomniałam mnie grafiki nie urzekły na samym początku, ale zyskały przy bliższym poznaniu się wzajemnie. Podczas grania nie bardzo ma się czas oglądać ilustracje, raczej zwraca się uwagę, ponieważ patrzymy raczej na symbole surowców niż na ilustrację, ale warto się przy nich zatrzymać, bo pierwsze świetne oddają klimat starożytnego świata, a po drugie - no są to małe dzieła sztuki. (Gdy będziecie grać szczególnie zwróćcie uwagę na chmury, na niebo... fenomenalnie namalowane! No i perspektywa, szczególnie w ilustracjach architektury... - stara dobra szkoła!)




Wrażenia z grania
Rozgrywka najlepiej wygląda od trzech osób. Pomimo, że jest wariant dwuosobowy, to jednak lepiej znaleźć trzecią osobę do rozgrywki.
W grze dominującą mechaniką jest draft, czyli po dobraniu jednej karty, talię przekazujemy kolejnemu graczowi. Ja osobiście bardzo lubię draft, bo wprowadza nutkę niepewności. Ale, jak to w życiu - nie wiemy, co inni zrobią, tylko możemy przewidywać ruchy przeciwników. A musimy być czujni, szczególnie gdy jesteśmy twórcami starożytnej potęgi!


Gra jest bardzo regrywalna, ponieważ po pierwsze możemy grać na dwóch poziomach trudności - raz na jednej, raz na drugiej stronie planszetki. Poza tym za każdym razem gramy innym mocarstwem, więc mamy inne możliwości o potrzeby, zbieramy inne surowce. No i draft, który powoduje, ze nie wiemy, co nam się trafi w talii, jakie budynki, jakie surowce. Czasami jest tak, że mało co udaje się zbudować, bo szczęście nam nie dopisało.


Ważne jest to, że gra jest bardzo dobrze skonstruowana. Instrukcja napisana bardzo jasno, (chociaż początkowo może wydawać się skomplikowana), wszystko jest świetnie opisane, w sumie nie ma żadnych wątpliwości podczas grania (a jeśli były to łatwo znaleźliśmy odpowiedzi w instrukcji).


My bawiliśmy się rewelacyjnie! Jest to świetna gra, w której musimy dobrze zaplanować ruchy, świetnie poradzić sobie z tym, co przeciwnik nam zostawi w kartach, patrzeć na to, co musimy zbierać, ale także na to, co zbiera przeciwnik, uważać na konflikty zbrojne, podejmować decyzje.
W "7 cudach świata" jest wszytko to, co lubię: zbieranie zestawów kart, adrenalina, niepewność, lekka rywalizacja, mała negatywna interakcja. Byliśmy bardzo usatysfakcjonowani już po pierwszej rozgrywce i to było takie odczucie "wow...to jest to!"


No i cudownie było przypomnieć sobie lekcje z historii sztuki....

Plusy:
+ prosta, ale nie za prosta gra
+ bardzo ciekawe ilustracje
+ doskonała gra dla całej rodziny

Gra jest dla Ciebie jeśli:
- lubisz gry z draftem kart,
- jesteś fanem gier, w których budujemy cywilizacje
- lubisz gry familijne, które wprowadzają już na wyższy poziom rozgrywki

Dziękuję wydawnictwu Rebel za wysłanie mnie w tę piękną podróż do przeszłości.

Komentarze